Zaloguj się Załóż konto
Polish (Poland)English (United Kingdom)

Budzi się wulkan na Islandii. Znowu sparaliżuje niebo nad Europą?

Jeden z największych wulkanów na Islandii może w każdej chwili wybuchnąć - ostrzegają wulkanolodzy. Jeśli wiatry będą złośliwe, wulkaniczny pył znowu może uziemić ludzi na lotniskach całej Europy.

To nie byłaby dobra wiadomość dla powracających z wakacji, ale służby meteorologiczne na Islandii rzadko kiedy straszą bez powodu. Kłopoty zapowiada wulkan Bárdarbunga położony w samym sercu wyspy. W sobotę ziemia w jego okolicach zadrżała, a w kolejnych dniach nastąpiła cała seria w sumie już ponad tysiąca wstrząsów, które mogą zapowiadać, że wulkan się budzi. W poniedziałek Islandzkie Biuro Meteorologiczne podniosło stopień ryzyka erupcji. Na  mapie ostrzeżeń lotniczych Bárdarbunga ma teraz kolor "pomarańczowy", tylko o jeden stopień niżej niż najwyższy alert "czerwony".

Biuro informuje, że obecnie nie ma oznak magmy wydobywającej się na powierzchnię, ale niepokojące wstrząsy wciąż trwają.

Drzemiący dziś pod największym islandzkim lodowcem Bárdarbunga w przeszłości zapisał się wieloma wybuchami. Ostatni z nich nastąpił w 1794 r. ale ten sprzed 8,5 tys. lat uznawany jest za największą bazaltową erupcję całego holocenu.

W ostatnich 10 tys. lat po zboczach Bárdarbunga spłynęło więcej lawy niż z jakiegokolwiek innego wulkanu świata. Jak się tym razem zachowa? Wulkanolog Dave McGarvie tłumaczy, że może znowu trysnąć potokami lawy albo tylko mocno zadymić, wystrzeli gwałtownie albo spokojnie uwolni energię, dojdzie do pojedynczej eksplozji albo ich całej serii. W skrócie oznacza to, że eksperci nie mają bladego pojęcia, co się stanie.

Najgorszy z czarnych scenariuszy przedstawił w poniedziałek na swoim blogu geolog Carl Rehnberg: "Wybuch szczelinowy. Zapomnijcie na pół roku o lataniu".

Meteorolog Eric Holthaus postraszył w "Slate" , że gdyby erupcja nastąpiła we wtorek, to wiatr poniósłby pyły i dymy w kierunku Wielkiej Brytanii, Irlandii i Francji.

Z kolei Dave McGarvie uspokaja, że dziś jesteśmy mądrzejsi o lekcję z 2010 r.,gdy wybuch wulkanu Eyjafjallajökull doprowadził do zamknięcia większości tras lotniczych nad Europą. Lepiej potrafimy prognozować rozprzestrzenianie się pyłów i oceniać ich zagrożenie, a więc tym razem nie doszłoby do takiego chaosu.

Służby geologiczne Islandii rozstawiły kamery, które są non stop są wpatrzone w krater, a obraz z nich  można na żywo oglądać w internecie. W środę po południu nie było jeszcze widać dymu czy rozgrzanej lawy. Władze szykują się na najgorsze, zamykają drogi w całym obszarze i mobilizują ratowników.

Źródło: wyborcza.pl
-
 
Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca! Zachęcamy do odwiedzenia naszego Facebooka, Twittera i YouTube. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.


Czytaj poprzedni artykuł:
Tesco w Norfolk ostrzega złodziei po polsku
 Czytaj następny artykuł:
Samolot Ryanair krążył nad Birmingham 35 min, po czym wrócił na lotnisko